
W
Niemy sygnał To już Miasto zamarło Samotna syrena niesie się Ponad grobami Pochyliły głowy dumne orły Na sztandarach, flary Rozbłysły między kwaterami Całe miasto oddaje
Niemy sygnał To już Miasto zamarło Samotna syrena niesie się Ponad grobami Pochyliły głowy dumne orły Na sztandarach, flary Rozbłysły między kwaterami Całe miasto oddaje
Słucha miarowych stukotów pociągu, gubiąc wzrok syty widokiem zza okna. Tutaj fragmencik zwartego rozłogu, a tam stareńka rozpadła chacina. Słucha miarowych stukotów pociągu i jak
Zapada nad pospolitą Rzeczą powojenny zmrok… A obojętni suną- w oparach muzyk, w błysku świateł- Jak przez mrok. I myli ich. Gubi ich każdy szczęśliwy
Jak ręka rolnicza- co orze i chroni Jak ręką, która w chleby pożywne ugniata mąki surowe Tak palce rzemieślne i twórcze jej dłoni Umoczone w
Parszywy zawód historyka Ludzie mają go za wariata Gdy odmawia litanię Dat i bohaterów Los naznaczył go pamięcią Zbyt dobrą i zbyteczną Dla postronnych On
Szukałem Cię w skóry porcelanie i jedwabnych włosach Szukałem Cię w błękicie nieba i pszenicy kłosach Szukałem Cię, mimo iż nie znałem tak było mi
Widziałeś choć raz ten płomień Warta przy nim stoi Płonie dla Nieznanego I wszystkich mu podobnych Wiesz dlaczego płonie Dla pamięci bohaterów Ich szlaki na
Rzeźba albo Genesis Spójrz. Na ten sześcian, blok jasnej skały, Nad którym Rzeźbiarz pracę zaczął. Oto z niezmąconej tafli surowca, niczym tonącego, postać się wytrąca.
Nie zajrzałeś do księgi proroków-wielkości człowieka By zmierzyć wagę. I cenę poznać każdego oddechu. I w trzewiach twoich nic nie ma, prócz śmiechu: Takiej lawiny,
Ty któryś sklepienie niebios skinięciem lśniącymi gwiazdami usłałeś Ty któryś ziemię oschłą i gnuśną spojrzeniem srebrzystymi wodami zalałeś Ty któryś glinianego Adama tchnieniem z martwej