Idę przez dziwny las przez puszczę ruin Białe pnie kolumn Liście płócien Z korą z wierszy Widać że w tym lesie trwa walka Słychać jej odgłosy Na polanie jak na arenie dwa jelenie walczą Jeden biały jak mleko, Jego poroże w krzyż się układa Drugi z sierścią potarganą Ciemną jak smoła i furią w oczach Szarżując na rywala niszczy wszystko po drodze Poroża uderzają w siebie A echo niesie odgłosy walki wśród ruin I trwają tak zszczepione W odwiecznym zmaganiu Jeden chcąc chronić a drugi niszczyć
