Zamknęli nam muzę w kaftanie. W ich gazet
kaganiec, nie w czytelną treść – 
za niepoczytalną więc świat ją uznaje, 
lecz ja obiecałem jej strzec. 

Piszę więc sobą. Czuwam, by słowo 
wiodło swój sens;
nie Różewiczem, ani Miłoszem 
lecz Antonim M.

Ja to antonim. Ja antagonizm;
przeciwko Wam –
jak szafarz frustracji, monolog Stonogi,
nastawiam świat.

Pokaż swe wiersze ludziom z ulicy –
pojmie je lud?
Ja pragnę poezji na każdym poziomie –
od ulic do biur! 

Od imprez po ingres, od aul aż po Auchan
od przedszkól po Sejm – 
niech ludzie ją lubią, czytają i głoszą –
bo czemu by nie?

Niech cieszą się dzieci, 
studenci, klienci Biedronki i mędrcy z UW –
a jeśli uważasz, że książki przystępność 
stanowi jej wadę – no cóż…

Nie słuchaj tych wzdychań
krytykuj krytyka, 
jak Tuwim na tramwaj swój wsiądź –
i grzecznie podziękuj sojowej poezji
bo każdy już ma tu jej dość.

Niech wróci wiek złoty –
nie pisz jak Kopyt – 
bacz, by twój styl
nazwany po śmierci był twoim nazwiskiem
i kultywuj rym!

Mogą Cię zainteresować: