W wielki Piątek
Moje dni… były jak purpury płótno W wielkim poście Zakryto mi znak przewodni W śpiewie chwil – rozedrzyj zasłonę – By rzucony na duszą moją jak oścień Drzewem spadł i wpuścił korzenie – Wydając do iskier pochodni podobne Listowie zielone. Niech wsiąknę w jego ramiona – Przygotowany na wieczne złocenie Chcę jego twardych konturów – Niech rzeźbią duszę i kości ostrzą jak bagnety Pragnę! Wydobądź: strugaj jego kształt rażący we mnie. Niechaj drżenie chwil Które go stawia skarbem przed mą duszę dotknie ciszy mojego serca By nauczyło się dźwięczeć w dwa słowa jak ostrze.