Niewiele po nas zostanie. Prócz opuszczonych wart serc naszych i wiar niedorosłych – tyle co w piasku ślad, w którym się przejrzą nieba jak wielkie, puszyste psy, zdumione tym, że nas nie ma. I każde opuści pysk w mruczącą ciemność wrzosowisk, i jeszcze stary dom obrośnie jak w bluszcz w niepamięć, a porzuconą broń wygładzą potoki czasu. I wtedy w drzewie wód uwiją znów gniazda gwiazdy, i kiedy stary Bóg przyjdzie sam się przechadzać na ciszą nabrzmiałą ruń znajdzie w krzewach otoczak, garść monet, skrzypce bez strun.
