Szukaj
Close this search box.
Komnata wewnętrzna – tytuł wystawy prac Laury Makabresku został wprost zaczerpnięty z dzieła św. Teresy Wielkiej, duchowej Twierdzy wewnętrznej. Jest to książka będąca vademecum duchowości karmelitańskiej, charakteryzującej się umiłowaniem ciszy, zwróceniem w głąb własnego wnętrza i budowaniem relacji z osobowym Bogiem. Autorka, żyjąca w XVI w. mistyczka, porównuje w nim duszę człowieka do tytułowej twierdzy. Pierwszym krokiem rozwoju duchowego, jak pisze, jest oderwanie się od otoczenia i przekroczenie progu budynku – własnego wnętrza. Następnie przechodzi się przez siedem komnat, jedną za drugą, z których każda symbolizuje inny etap zjednoczenia z Bogiem. Ta myśl, choć pochodząca sprzed niemal pięciu wieków, jest wyjątkowo bliska Laurze i często staje się inspiracją dla jej twórczości.

Laura Makabresku jest artystką bardzo świadomą, czerpiącą obficie w procesie twórczym z dorobku sztuki europejskiej. W eksponowanych pracach można znaleźć odwołania do ikon, dzieł Hammershøia, caravaggionistów czy Rafaela. Zdjęcia, tworzone głównie przy pomocy tradycyjnych technik fotograficznych, cechuje duża doza malarskości. Dla prac Laury charakterystyczne jest ogromne wyczucie koloru, staranna kompozycja i głęboka treść, bardzo uniwersalna, choć oparta na subiektywnych doświadczeniach fotografki. Sama autorka swoją twórczość nazywa realizmem mistycznym, a sens tego sformułowania, łączącego dwa – zdawałoby się – sprzeczne pojęcia, łatwo uchwycić podczas oglądania ekspozycji.

Konstrukcja wystawy jest trzyczęściowa. Rozpoczyna się od dużej przestrzeni, w której znajdują się wyłącznie monochromatyczne prace. Są to głównie kolaże z powtarzającym się schematem podziału obrazu na dwie strefy: pierwszej – pustki, w której przedstawiona jest samotna postać, niekiedy w towarzystwie zwierząt; drugiej – bujnej przyrody, którą przedstawiona kobieta zdaje się być, czasem dosłownie, pochłonięta. W tej części wystawy szczególnie wyróżnia się para fotografii ustawionych naprzeciwko siebie, niejako w dialogu: zdjęcie przedstawiające płaczącą dziewczynę, której łzy są zbierane przez towarzyszące jej ptaki oraz drugie, z widniejącą na niej drogą, zapraszającą nas do pójścia w ślad podążającej nią postaci.

Kolejna część to miejsce przejścia. Prace o stonowanej kolorystyce mówią o byciu na granicy dwóch przestrzeni: wewnętrznej i zewnętrznej, o ich styku, stawiającego nas przed decyzją, czy chcemy ją przekraczać. Przy drzwiach do następnej sali znajduje się fotografia krzyża, nawiązująca do postrzegania tego symbolu jako motywu bramy, mocno akcentowanego chociażby w pismach św. Jana od Krzyża, przyjaciela i współpracownika św. Teresy z Avili.

Po przekroczeniu bariery drzwi znajdujemy się w przestrzeni, która znacząco różni się od pozostałej części wystawy, zarówno w warstwie wizualnej, jak i treściowej. Uderzają intensywne, nasycone barwy, a także bardzo klarowne kompozycje z wyraźnymi dominantami. Tak jak w poprzedniej sali wyczuwalna była nieobecność, tak tu z każdego dzieła przemawia Obecność, która, choć niewidzialna, nadaje mu głębsze znaczenie.

Wystawa jest opowieścią o tęsknocie, drodze oraz przejściu. Sam motyw drogi do upragnionego celu jest obecny u samych podstaw naszej kultury. Historia tułaczki Izraelitów, podążających do Ziemi Obiecanej, ale również Eneida, w której wygnańcy błądzą, poszukując nowej ojczyzny, mówią o tej samej tęsknocie za miejscem, będącym upragnioną krainą opływającą w mleko i miód. Podobny schemat pojawia się również w wielu ludowych bajkach lub baśniach, opowiadających o podróżnikach wyruszających w drogę do niezwykłej krainy, gdzie można znaleźć magiczne owoce lub wodę życia – choć nie po to, aby zostać tam na zawsze, lecz by wrócić z drogocennym dobrem do świata, który bardzo go potrzebuje. To poszukiwanie archetypowego raju zdaje się być zapisane od zawsze w DNA człowieka.

Jednym z bardziej nam współczesnych dzieł, mówiących o takiej drodze, jest Stalker Tarkowskiego. To filmowa opowieść o ludziach poszukujących Zony – przestrzeni rządzącej się innymi, niezbadanymi prawami, swoistej oazy, budzącej nadzieję pośród przygnębiającej rzeczywistości. Reżyser rozgraniczył te dwa światy właśnie za pomocą barw – monochromatyczny obraz codzienności kontrastuje z kolorowymi ujęciami przedstawiającymi wspomnianą Zonę. Tytułowy Stalker nie osiągnął tego, czego tak pragnął, zostawiając widza z pytaniem o sens jego wysiłków i poszukiwań, co często zgodne jest z intuicją ludzi żyjących po epoce Oświecenia – skłonnych raczej wątpić niż wierzyć.

Ten dylemat wiary oraz zwątpienia nurtował także Edytę Stein – jedną z najciekawszych kobiet XX wieku, która kształtowała się intelektualnie w dalekim od brania czegokolwiek na wiarę środowisku filozofów niemieckich. Jednym z zagadnień nurtujących tę wybitną przedstawicielkę fenomenologii i uczennicę Husserla stanowił ludzki byt, zdający się być ulotną anomalią, istniejącą tylko na krótkim odcinku czasu, co jawi się jako perspektywa niezwykle pesymistyczna. Odpowiedź na swoje poszukiwania odnalazła ostatecznie w autobiografii wspomnianej na początku tekstu św. Teresy z Avili, po której przeczytaniu rozpoczęła drogę, prowadzącą ją ostatecznie do wstąpienia w szeregi zakonu karmelitanek, gdzie przyjęła znaczące imię: Teresa Benedykta od Krzyża. Jak pisała, dostępnym każdemu pomostem między kruchością istnienia człowieka a Bytem wiecznym jest relacja z Nim – Bogiem. Na budowaniu takiej więzi w klasztorze myślicielka spędziła swoje ostatnie lata, które przerwała dopiero wywózka do obozu w Auschwitz, gdzie, jako Żydówka, została zamordowana.

Izolowanie się, a także zgłębianie własnego wnętrza w poszukiwaniu równowagi duchowej, to metoda znana w wielu cywilizacjach i kulturach, choć ich cel może być rozumiany różnie. Potrzeba wewnętrznej integracji oraz przynajmniej czasowego oderwania od codziennych spraw wydaje się być naturalna dla każdego z nas. Przypomina o niej także współczesna psychologia, która ostrzega o negatywnych skutkach, jakie w naszych mózgach wywołuje stałe poddawanie ich intensywnym bodźcom. W tym kontekście dawne pisma mistyczne, choć mogłyby się wydawać przestarzałe, okazują się kryć w sobie głęboką mądrość, ważną nie tylko dla ludzi wierzących. Niewątpliwie monastycyzm nie jest drogą dla każdego, ale warto o nim pamiętać podczas zwiedzania wystawy opowiadającej o życiu wewnętrznym, zwłaszcza, że przestrzeń ekspozycji znajduje się w jednym z najstarszych ośrodków życia mniszego w Polsce, tj. opactwie tynieckim.

Mogą Cię zainteresować: